Za wzgórzem chmury powstają,
Jak gdyby w trudzie i bólu...
Mózgiem wytacza się białym
Olbrzymi, świetlny cumulus.

Przerasta własną kopułę,
Wzdyma mózgowe zwoje
To niebo z głowy człowieka
Przelotne żarty stroi...

Ten groźny zwał celebralny,
Rzekłbyś - że Boga zrozumie!
Lecz modry zefir dmuchnięciem
Położył kres tej dumie.

Czytaj dalej: Miłość (Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska