Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pocztówka


Krzysztof_Kurc

Rekomendowane odpowiedzi

w tym mieście ludzie idą właściwą stroną chodnika
gdzie domy z niebieskimi numerami
zrośnięte przypominają stare blizny
nie dotykaj ich bo się zarazisz nocą
tutaj jest taka dziwna dzielnica
tumor w którym kundle i myszy
śpiewają umierającym szczęściarzom
a na cmentarzu analfabeci życie podpisują krzyżami

zagubionym we wszechobecnym zapachu stęchlizny
za paznokciami zostaje poczucie winy
i zakurzone niebo z pękniętych szyb
nie dotykaj ich bo zrośniesz się z nimi
jak ludzie przyzwyczajeni do ścian
ciemniejących plam po monidłach
cisza zasnuta dymem jest tu święta
wojna i brukowana ulica żyją w następnym pokoleniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak mogłyby wyglądać propozycje zmian. Tzn. pogrubione - do opuszczenia, pochylone - do zamiany, ograniczenia; w nawiasach - zmiana szyku.
Uzasadnienie, tylko niektóre:
- (zrośnięte) naturalny szyk, który porządkuje, a dodatkowo podkreśla wymowę wersu poniżej;
- ich - oczywiste; to samo w przypadku 2 zwrt. i dodatkowo z nimi
- zasnuta - dym zasnuwał ciszę - potoczne, jak to uzasadnia "świętość"? jakiś podtekst, odmienność nazwania - i już będzie korelacja
To tylko propozycje do przepatrzenia. Wiersz i tak "gada". Proszę się nie przerażać - "redakcja" jest bardziej spolegliwa (i zawsze to dyskusja z decydującym głosem autora).
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak mogłyby wyglądać propozycje zmian. Tzn. pogrubione - do opuszczenia, pochylone - do zamiany, ograniczenia; w nawiasach - zmiana szyku.
Uzasadnienie, tylko niektóre:
- (zrośnięte) naturalny szyk, który porządkuje, a dodatkowo podkreśla
wymowę wersu poniżej;



- ich - oczywiste; to samo w przypadku 2 zwrt. i dodatkowo
z nimi
- zasnuta - dym zasnuwał ciszę - potoczne, jak to uzasadnia "świętość"? jakiś podtekst, odmienność nazwania - i już będzie korelacja
To tylko propozycje do przepatrzenia. Wiersz i tak "gada". Proszę się nie przerażać - "redakcja" jest bardziej spolegliwa (i zawsze to dyskusja z decydującym głosem autora).
Pozdrawiam

Podpinam się i przychylam do wykreślenia Bezetowych wytłuszczeń :)
PozdrawiaM.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzyśku, po raz pierwszy będę wobez Twojego pisania nietaktowna. Jednak zrobię to dlatego, aby pokazać za pomocą tego zestawienia, o co mi chodzi. Inaczej uzasadnić nie potrafię.

Ten wiersz jest bardzo przemyślany. Widać, że nie był napisany i wrzucony. Ma dotkliwy, emocjonalny sens i jest bardzo malarski. Jednak ja lubię krótkie "gadanie", bo ono więcej wyraża niż wielość słów. Czasami! Nie mądrzę się. Jesteś poetą, gdy ja sobie tylko brudzę papier. Ale przymruż oko i spróbuj przeczytać Twój wiersz bez niektórych słów. Więcej wyjęłam niż bezet. Wybacz, proszę. To taka troszkę zabawa :-) :




w tym mieście dla ludzi jest jedna strona chodnika
gdzie domy z niebieskimi numerami
przypominają stare blizny
dotkniesz a zarazisz się nocą

dziwna dzielnica gdzie kundle i myszy
śpiewają umierającym szczęściarzom
a na cmentarzu analfabeci życie podpisują krzyżami

zagubionym w zapachu stęchlizny
zostaje poczucie winy
i zakurzone niebo z pękniętych szyb

nie dotykaj zrośniesz się z nimi
jak ludzie przyzwyczajeni do plam po monidłach
cisza jest tu święta
wojna i bruk zostają dla pokoleń



Serdeczności. Elka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak mogłyby wyglądać propozycje zmian. Tzn. pogrubione - do opuszczenia, pochylone - do zamiany, ograniczenia; w nawiasach - zmiana szyku.
Uzasadnienie, tylko niektóre:
- (zrośnięte) naturalny szyk, który porządkuje, a dodatkowo podkreśla wymowę wersu poniżej;
- ich - oczywiste; to samo w przypadku 2 zwrt. i dodatkowo z nimi
- zasnuta - dym zasnuwał ciszę - potoczne, jak to uzasadnia "świętość"? jakiś podtekst, odmienność nazwania - i już będzie korelacja
To tylko propozycje do przepatrzenia. Wiersz i tak "gada". Proszę się nie przerażać - "redakcja" jest bardziej spolegliwa (i zawsze to dyskusja z decydującym głosem autora).
Pozdrawiam

Taki komentarz ma dużą wartość.
Autor może mieć wątpliwości co do stopnia obcej ingerencji w tekst, ważne jest jednak by nauczyć się przyjmowania do wiadomości dobrych rad. A te są dobre, bo nie ingerują zbyt mocno w sens tekstu. "Świętość" łączy wojnę i ciszę po niej.
Pozdrawiam Krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak mogłyby wyglądać propozycje zmian. Tzn. pogrubione - do opuszczenia, pochylone - do zamiany, ograniczenia; w nawiasach - zmiana szyku.
Uzasadnienie, tylko niektóre:
- (zrośnięte) naturalny szyk, który porządkuje, a dodatkowo podkreśla
wymowę wersu poniżej;



- ich - oczywiste; to samo w przypadku 2 zwrt. i dodatkowo
z nimi
- zasnuta - dym zasnuwał ciszę - potoczne, jak to uzasadnia "świętość"? jakiś podtekst, odmienność nazwania - i już będzie korelacja
To tylko propozycje do przepatrzenia. Wiersz i tak "gada". Proszę się nie przerażać - "redakcja" jest bardziej spolegliwa (i zawsze to dyskusja z decydującym głosem autora).
Pozdrawiam

Podpinam się i przychylam do wykreślenia Bezetowych wytłuszczeń :)
PozdrawiaM.


Poddam tekst poprawkom.
Pozdrawiam Krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...