Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

wieczorne refleksje


Stary_Kredens

Rekomendowane odpowiedzi

pozbyłam się naiwności
mgiełki złudzeń

a szkoda

miło taplać się w ciepłej kałuży
przekonań o
wyjątkowości bytu
związkach nierozerwalnych
w odurzeniach młodości
co trwa i trwa

kolejna wiosna rozerwała mity
ale już dobrze
nie ma co szat rozdzierać na bólem
przemijania

dobra muzyka lampka wina
sen do rana
mają urok wieczoru
granatu nieba
słońce zaszło a ja wiem
że wstanie do innego czasu

mądrzejsza ale czy...











Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @befana_di_campi Na wydarzenia, taka odpowiedź Są te sprawdzenia, słowika spowiedź   Oryginalny wiersz Nie czytałem niczego podobnego   Pozdrawiam miło, M.
    • @violetta Tak, popcorn, cola, i można śnić w najlepsze :)
    • Z cyklu: Śpiewnik pielgrzyma     Na sto trzydzieści jeden   Chodź ze mną Zabiorę Cię w podróż   Chodź ze mną Póki czas   Dwóch wędrowców Co chcą poznać świat   Dwóch wędrowców Co chcą poznać świata smak   Poczuć zimny wiatr na twarzy Sprawdzić jak się słońce żarzy   Zakochać się w nieznajomej Wspomnienia mieć miłe po niej   Zarobić trochę pieniędzy Aby nie umrzeć dziś z nędzy   Z przyjacielem kraść konie Bo z przyjacielem się nie tonie   Kochać, płakać, cieszyć się Tego chce wędrowiec we mnie   Iść i nie martwić się o jutro Nie potrzebne mi jest futro   I złote naszyjniki Wolę drewniane koraliki   Chodź zabiorę w podróż Cię Tam gdzie dni ciągną się   Tam gdzie słońce nie zachodzi I wszyscy są duchem młodzi   Chodź zabiorę w podróż Cię Tam gdzie dni ciągną się   Tam gdzie słońce nie zachodzi I wszyscy są duchem młodzi                 //Marcin z Frysztaka           Piszę opowieści, dialogi i wiersze   Wszystkie moje książki           Za darmo Znajdziesz na stronie:          wilusz.org  
    • Spójrz. Ten deszcz padał w 1954. I pada dalej. Dalej. Ten deszcz. Albowiem deszcz…   Nocne ulice miasta w żółtawych aureolach latarń. Migający neon. Bar dla samotnych ze znudzoną obsługą w brudnych  kitlach. Ktoś siedzi za szybą.   Pochylony nad talerzem owsianki czy kaszy mannej podlanej owocowym sokiem.   Nie wiem. Twarz skryta w dłoniach. Zgarbiony profil. Wytarta, szara marynarka…   Lśniące kocie łby…     Sunie powoli zgrzytający tramwaj, strzelając iskrami z pantografu.   Powiedz mi. Jak długo już cię nie ma?   Skąd?   Od kogo to bijące, nagłe cierpienie?   Milczysz…   Wiem. Nie jest lekko .   W kaskadach powietrza aerozol drobinek wody. Rozpryskują się na twoich wargach i rzęsach…   Skapują z gzymsów krople ciężkie jak niebo. Jak cała bez ciebie wieczność.    Przykładam ucho do rynny. A w niej jakieś kołatania, wiry strumieni.   Pochylone słupy latarń nad trotuarem. Porozwieszane sznury prądu od jednej do drugiej.   I znowu od drugiej do następnej…     Kołtuny. Supły… Szmaty…   Samochód tapla się w kałużach pełnych wody.   Księżyc uśmiecha się do mnie.   Nie. To nie księżyc, tylko globus biura podróży na dachu jakiejś kamienicy.   Przechylony…   Przejdę pod nim.   Przechodzę. Niech spadnie i zmiażdży…   W antykwariacie kurz na witrynie. Na blacie. Na okładkach książek…   Obok precjoza. Muszelki. Żaglowiec w butelce.   Wydłubana w korze maska czarownika.   Chiński cesarz budowniczy. Wypchany słowik zapomniany na półce.   Kto tu jest? Czy jest tu kto?   Przykładam twarz do zimnej szyby, wypatrując najmniejszego szczegółu wśród mżących pikseli samotności…   Lecz jedynie wiatr targa połami dziurawego płaszcza a wraz z nim szumi w uszach piskliwa cisza.…   A więc nie ma tu ciebie. I nigdy nie było…   Za płotem szeleszczą płachty folii na placu budowy.  I tarmoszą się nisko przy wilgotnych grudach rozkopanej ziemi.   Ze zmory. Te widma ze snu udręczone cierpieniem.   Szpalty fruwających gazet niczym łopoczące ptaki lepiące się do skroni…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-18)      
    • Aniet S., nie zabijaj jaj i baz Einsteina.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...