Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wiersz o nalewce, miłości, hańbie i śwince morskiej.


Carat

Rekomendowane odpowiedzi

kochałem raz kaśkę
co i wdzięczna i wdzięki miała
teraz co dzień nim zasnę
odmawiam zdrowaśkę
by ja dosięgła boża kara

pamiętnej wrześniowej nocy
po krwistej nalewce
co smak i wysokie procenty
zawdzięcza mej ciotce
(a dokładnie jej układowi szczęki
co nią własnogębnie zacier żuje)

kaśka oniemiała
gdy sporo nad abażurem
jej świnka morska przeleciała.
ni to umyśle było
ni społecznie szkodliwe

A teraz się wstydzić muszę
kryje się w cieniu
w kapturze chodzę

na wigilii posadzili mnie pod stołem
bogom już nigdy nie zaimponuję
bo chodzić muszę
z wygolonym łbem...

najgorsze, że ciotka nie daje już nalewki...
.
.
nigdy nie kochaj fryzjerki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...