Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Samotność motyla


Oxyvia

Rekomendowane odpowiedzi

Miłość to motyl: skrzydlatość i barwy,
radość i ufność o wczesnym poranku,
gdy się wykluwa z niemowlęctwa larwy
i skrzydła prostuje na ganku.

A potem rusza w nadzieję zieloną,
by sobie dodać kwiatowej słodyczy
i żeby znaleźć wzajemność spragnioną,
bo przecież to tylko się liczy.

Szuka i szuka, z kwiatka na kwiatek,
bo piękne i jest ich tyle,
prześliczna róża, miły bławatek…
Lecz żaden nie jest motylem.

Wszystkie wspaniałe, barwne, wesołe,
cieszą się latem, ciepłem i życiem:
jasny złocieniec, słodziutki fiołek;
a motyl - smutny ciężko i skrycie.

Wszystkie są ślepe, głuche i obce,
żaden z nich nie jest miłością,
a wśród nich motyl jak czarna owca –
to właśnie jest samotnością.

A kiedy wieczór nadchodzi zmęczony,
miłość usypia pod liściem zielonym,
zamyka skrzydła w czarniutką żałobę,
ból jej rozsadza serce i wątrobę,
i łzy po czułkach nieprzydatnych płyną,
bo niepotrzebny dzień pustką przeminął.

Miłość, co tylko po to się wykluwa,
by znaleźć drugą i razem z nią fruwać,
śni o spełnieniu motyli i ludzi…

Czy lepiej już jej ze snu nie obudzić?…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Olku to jest tak w skrócie z tymi hormonami :)

STADIUM 1 zakochanie

Produkcja fenyloetyloamina (coś jak narkotyk). Jest się w transie można tańczyc śpiewać jest fajno stratat itd. Idziemy dalej dwa neuroprzekaźniki: dopamina (jej poziom się podwyższa) i serotonina (jej poziom się obniża). Mniej serotoniny to gorszy sen, niepokój , depresja. Jak sie zakochasz na amen to nie możesz spać, lunatykujesz, wystarczy że obiekt uwielbienia nie zadzwoni i deprecha gotowa. Dopamina to takie kochanie na zabój i różowe okulary, pod jej wpływem możesz razem z ukochaną obejrzeć M jak Miłość chociaż na jedynce leci mecz. Do tego dochodzi jeszcze noradrenalina-środek dopingujący.

STADIUM 2 przywiązanie

Produkcja endorfin. Uszczęśliwiają i uspokajają. Wazopresyna i oksytocyna to taki cement na związek. Wpływają też na monogamiczne obyczaje. Chociaż ponad 95% ssaków monogamii nie praktykuje.

jak się pomyliła to poprawita

ps. przepraszam cię Oxyvio że śmiecę pod twoim wierszem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olkowi Opalińskiemu i - szczególnie - Górówce Meduzie dziękuję za naukowe rozpracowanie istoty miłości. Nie, to nie jest zaśmiecanie miejsca pod wierszem. Bardzo to ciekawe i przydatne. ;-)

Pathe, jaki tytuł proponujesz?

Pan Zdanowicz: Może i nie warto. Pewnie, że prawda znana jak świat. Ale ciągle boli, więc wciąż się domaga empatii - również od poetów.
A mój wierszyk? No cóż, jeszcze jeden liryczek na ten temat. Jednych bardziej leczy ten, innych tamten wierszyk. A i dla mnie to jaikieś katharsis. Ot i wszystko. :-)

Messalinie, mój wiersz nie jest naprawdę o motylach. I na pewno wiesz o tym. ;-)

Janie Gruchliku, dziękuję za to: "warto". Bez względu na konkretne znaczenie, to słowo wyraża zawsze pozytyw, jakąś motywację do działania.
A co warto? Budzić miłość ciągle na nowo i ciągle doświadczać rozczarowań? Czy też pisać wiersze o tym? :-)

Serdecznie pozdrawiam Wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michale, dziękuję serdecznie, że się poświęciłeś i jednak "zmęczyłeś" mój wiersz do końca - a wiem, że on nie jest w Twoim typie. :-)

Eugen De: Dzięki za odwiedziny i komentarz. W zasadzie mam dość podobne zdanie... ;-)
Napisałam ten wiersz pod wpływem chwili, momentu takiego właśnie nastroju - wyobrażenia słodkiej, fruwającej, naiwnej miłości oraz obawy, czym to się może skończyć. Długo zastanawiałam się, czy go tu wklejać. I doszłam do wniosku, że warto, bo po pierwsze: wiele osób lubi takie właśnie wiersze - są potrzebne, bez względu na to, co mówią o nich znawcy i koneserzy; po drugie: byłam ciekawa, jaka będzie większość opinii o tym utworku.

I nadal jestem ciekawa. Zapraszam do czytania i komentowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

noszą się dni i noce jako perły
w które zagląda oko człowieka
zacz, jeden Charlie a inny Merlin
czas jednakowoż wszystkim przecieka
motylem był kto o własnych siłach
chadzal swoim ścieżkami. Mogiła

jednako wszystkim bez jakiego mydła
kładzie na oczach innych swe skrzydła

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grabarzu przemiły i Wesoły! Bardzo mnie ucieszył Twój komentarz! Szczególnie, że chyba niełatwo "zarobić" na Twoją pozytywną ocenę! A tu - to pierwsza pochwała mojego wiersza!
Co do wyjątkowości - uważam, że każde głębokie uczucie (miłość i nie tylko) jest wyjątkowe, a równocześnie pospolite - bo każdy człowiek przeżywa je inaczej i dlatego ludzie wciąż potrzebują wyrażonej na nowo empatii, ale też każdy normalnie rozwinięty, dorosły człowiek zna takie wyższe uczucia i może powiedzieć, że pisanie o nich jest banalne. A jednak - ludzie potrzebują tego rodzaju wierszy, ciągle nowych, ciągle i ciągle.
Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Motyla noga... tym razem zupełnie nie wiem co myśleć o wierszu?
Pozwól, że zasuszę go sobie na potem:

miłość
motyle rzyją krótko popełniają błędy by je zapamiętać
motyl zapamiętany to motyl przyszpilony
(prawda Że byłem?)
o! o!
tak rzyją tylko te z krutkom szyjom ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Sokratexie, dziękuję, że byłeś i przeczytałeś, i że wpisałeś się sympatycznym rzartem. ;-)
Jeśli naprawdę nie wiesz, co myśleć o wierszu, to chyba znaczy, że nie jest tak bezwzględnie słaby? A jeśli uważasz, że jest słaby, to możesz mi to powiedzieć bez ogródek; ja się nie obrażam o krytykę (jeśli jest pozbawiona szyderstw i obelg).
A jeżeli możesz, to powiedz mi, jakie wnioski można wyciągnąć z błędów minionych miłości? Oprócz tego, że można nabrać trwałych urazów i wreszcie nie móc już nikomu zaufać, czyli stać się emocjonalnym impotentem - czego nikomu nie życzę, ale co często spotyka ludzi. Czy można się nauczyć kochać bezpiecznie? Jest jakiś sposób na stuprocentowe zabezpieczenie? ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja się ani myślę urażać!
A wiersz powyżej - przepiękny! Czy to Twój? Mam wrażenie, jakbym go skądś znała, ale być może to tylko napad jakiejś demencji młodzieńczej. ;-)
Czy motyle rzeczywiście są niefrasobliwe? One naprawdę wykluwają się z kokonów tylko po to, żeby znaleźć jedynego partnera i wydać na świat potomstwo w postaci jajeczek - "miłość" (a na pewno jakieś podobne do niej uczucie) jest ich jedynym celem i sensem życia.
Ale w naszej frazeologii to zwierzę jest krzywdzone, jak zresztą większość zwierząt; mówi się: "przelatuje z kwiatka na kwiatek jak motylek" - o niefrasobliwym podrywaczu, często zmieniającym partnerki (lub odwrotnie); mówi się też: "złapać motylka" - czyli chorobę, będącą najczęściej skutkiem uprawiania seksu z przygodnymi partnerami. Tymczasem motyle należą do nielicznych zwierząt ściśle monogamicznych.
Postać motyla - która kojarzy się w naszej kulturze z niefrasobliwością - celowo zestawiłam z poważną, a nawet tragiczną tematyką emocjonalną. Bo "przelatywanie z kwiatka na kwiatek" niekoniecznie musi oznaczać niefrasobliwość (jak przywykło się sądzić w naszym kraju); może oznaczać dramat rozpaczliwego poszukiwania tego prawdziwego uczucia już na zawsze, tego jedynego sensu życia (motyla, ale i wielu ludzi). Pozory często mylą, a ludzie myślą stereotypami; mój wiersz jest próbą przełamania takiego stereotypu.
A czy udaną? To już zależy od oceny Czytelników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci, Sokratexie, za oba przepiękne wiersze. Są dużo lepsze niż ten mój na górze. Czuję się szczerze dumna, że moim skromnym wierszykiem tak Cię nastroiłam i rozliryczniłam - to znaczy, że jednak nie na darmo pisałam o moim samotnym motylku. Strasznie się cieszę i jest mi niezmiernie miło.
A wiersze oczywiście już sobie zabrałam do prywatnego "tomiku" pod Twoim pseudonimem.
Swoją drogą - ciekawe, dlaczego mam nieustające wrażenie, ze skądś znam ten Twój pierwszy wiersz... Nie, ja nie próbuję zarzucić Ci plagiatu, Boże broń, nic z tych rzeczy! Ale wiersz wydaje mi się tak znajomy, jakby od najdawniejszych czasów tkwił w tych najgłębszych pokładach mojej pamięci. Może tej genetycznej? Może po prostu jestem podobnie do Ciebie skonstruowana - że tak powiem - lirycznie, dlatego ten wiersz - czy też nisza niezbędna do jego powstania - tkwi również w mojej psychice? A Ty tę niszę wypełniłeś. I stąd moje wrażenie deja vu. Jak myślisz: czy możliwe jest takie zjawisko? (Bo ja Twoje wiersze straszszsznie lubię, podobnie jak wiersze Gałczyńskiego). :-)
Dzięki raz jeszcze.

A Panu Zdanowiczowi też dziękuję - za to, że cierpliwie Pan wraca tu do mnie i czyta komentarze pod moim wierszem, chociaż wiersz jest w Pana odczuciu kiepski. Myślę sobie, że jeśli chociażby dyskusja pod nim budzi zainteresowanie takiego Znawcy poetyki stosowanej(to nie ironia!), no to chyba mam prawo czuć się zaszczycona mimo wszystko.
:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...