Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łódki z kory wiśni


anna_rebajn

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znajduję w Tobie prostych definicji
starzy romantycy dawno już posnęli
w grobach co troskliwie przytulając słowa
bramy do liryzmu wiekami przymknęły

kwiaty tamtych kobiet dzisiaj pod stopami
stwardniały jak ziemia co bez deszczu wyschła
nikt już łzy nie złapie w pajęczynę chwili
kiedy ta dryfuje jak samotna wyspa

pomiędzy ocean o którym nikt nie wie
nikt go nie dostrzegał kiedy krople łapał
gdy z naszego nieba z deszczem dni spadały
jakby z każdym świtem dzień wciąż mocniej płakał

garnitury z marzeń uśpiliśmy w szafach
żeby pamiętały że szyte na miarę
teraz zadziwieni że jakby nie dla nas
bo nie odświeżane nie pasują wcale

powoli strugamy łódki z tamtej kory
co została jeszcze po wiśniowych drzewach
tylko żagle z ciszy tak trudno postawić
żeby wiatr jak kiedyś w nich - płyńcie - zaśpiewał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Te słowa skąpały się w słońcu
lecz w deszczu zgubiły znaczenie
gdy chciał się nad nimi pochylić
by spłukać z nich pamięć wzruszeniem

skakały z kamienia na kamień
lecz żaden ich pojąć nie umiał
wiec skryły się w wietrze na wierzbie
co więcej niż inni rozumiał

Jak zwykle dziękuję za komentarz. Anna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Anna czarownica
z szybkością ponad trzy de
wyrżnęła miotłą (w) pełnię księżyca
i nie ma jej
i nie ma mnie
itepe...

A co zostało, proszę pana?

- Z jej łona kurz i pył
a po mnie brzytwa Ockhama
którą`m się golił był.

I krew, samej krwi o! bieg
aaa... o ciało pan pyta?
bo ciała nigdzie niet.

Tylko gdzieś w kamienicy
ta sama, inna Ania
prosiła rano ludzi: ach, dajcie mi ułana
a niby skąd?

Odejdź, stareńka Aniu... nie ma już dziś ułanów -
no ułan, error, błąd.


tak o sobie samokrytycznie, bo głowę zawracam. na dodatek do tego, co było
przepraszam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ułan spod lady (czyt. lejdi)

przyjechali pod okienko chłopcy malowani
a ten rudy na oklep
koniakiem bujany

przyjechali radować serduszko dziewczęce
lecz ten rudy gadany
radować najwięcej

pojechali wieczorem tylko rudy został
jego koniak nie puścił
sianka w nocy dostał

rano ojciec abstynent rudzielca przegonił
nagi wypadł przez komin
gdzie oczy pogonił

mija siódmy roczek a ja wciąż się głowię
skąd u mego synka
nagle wodogłowie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja nawet rozumiem, że rudy pozostał
u jakiejś dziewczyny, co się nim wzruszyła,
tylko skąd się wzięło nagle wodogłowie
u, jakby nie patrzeć, też pańskiego syna?

taką rudy po wszystkim walnął w sądzie mowę:
mój syn miałby koniak, a nie wodę w głowie!

a chodzi o to, żeby pokazać co potrafi zrobić z ludzi koniak
wiem, wiem - jestem Anno dla Ciebie za wstrentny...
przepraszam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


naprawdę się na mnie wstrentnego (oj, ja się chyba kiedyś wypluję jak zużytą gumę do żucia!) nie gniewasz? musisz być bardzo Kochaną osobą, uosobieniem Anioła.
to może o alkoholizmie ciut ciut poważniej:


widzisz?
już słońce wyszło zza ciemnej firanki
i kosy śpiewają

i zieleń falbanki
w złocistą stronę podciągnęła wyżej

czujesz?
to zefir!
zefir serca liże
usta rozśmiesza bąbelkami piwa...


a w każdym kuflu wilk zębaty pływa
a każdy z wilków dźga ogon do góry
i na grotżaglu zatyka ból chmury -
przez to znów ciemno, znów popłyną deszcze...

czy widzisz?
czujesz?
czy mam pisać jeszcze?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...